Narcyzm w wieku średnim

Niniejszy tekst został zaprezentowany przez Danutę Pisarek podczas zebrania Łódzkiego Oddziału PTPPd w lutym 2015 r. Tekst został przygotowany na podstawie materiałów szkoleniowych Krakowskiego Centrum Psychodynamicznego.

Otto Kernberg: Normalny narcyzm w wieku średnim i patologiczny narcyzm w wieku średnim.

 W poniższym wywodzie znajduje się streszczenie fragmentów książki O. Kernberga Świat wewnętrzny a rzeczywistość zewnętrzna. Teoria relacji z obiektem w praktyce.

Kernberg swoje poglądy na temat procesów i zadań rozwojowych dotyczących prawidłowego przejścia przez fazę wieku średniego rozwija wokół koncepcji:

  • rozwiązania dylematu określonego przez Eriksona – integralność versus rozpacz i rozgoryczenie, rozumiane jako akceptacja własnego cyklu życia i ludzi, którzy stali się w nim znaczący, jako czegoś, co być musi i z konieczności nie znosi żadnych substytutów. W konsekwencji oznacza nową miłość do własnych rodziców, bez pragnienia, że powinni być inni oraz akceptację faktu, że nasze życie jest naszą odpowiedzialnością;
  • Klein w obszarze wcześniejszych dylematów rozwojowych, dotyczących potrzeby korzystnego rozwiązania  preedypalnej zawiści i edypalnej zazdrości wobec obiektów rodzicielskich. To, pomyślne rozwiązanie, daje efekt odwrócenia, czyli zdolność czerpania przyjemności z osiągnięć własnych dzieci, bez zawiści związanej z utratą możliwości kreacji własnego życia w podeszłym wieku;
  • Jaquesa, za którym rozwija tezę o nieuniknionej potrzebie uznania ostateczności śmierci i własnej destrukcyjności, co z kolei musi wyzwolić reakcję depresyjną. Ponowne przepracowanie pozycji depresyjnej pozwala na konsolidację zdolności do miłości przy jednoczesnym uznaniu własnej niedoskonałości, zawartej w impulsach agresywnych, a w efekcie uzyskanie spokoju i możliwości zachowania równowagi w schyłkowej fazie życia.

Wiek średni Kernberg plasuje między końcem 30. a początkiem 60. roku życia.

 

Zadania życiowe w wieku średnim

 

  1. Zmiana w perspektywie czasowej

W trakcie rozwoju następują procesy introjekcji oraz identyfikacji, prowadzące do internalizacji wzajemnie wymieniających się w czasie ról, reprezentacji self i obiektu, które mogą być aktywowane w różnych odcinkach życia. Wiek średni otwiera wiele możliwości uruchamiania identyfikacji wcześniej uśpionych, a aktualne relacje stanowią powielenie odwróconych relacji z okresów dawno minionych (jesteśmy dziećmi, ale też rodzicami, sprawujemy opiekę i kontrolę, ale też jej potrzebujemy lub podlegamy). Daje to możliwość lepszego rozumienia własnych rodziców z ich przeszłymi i aktualnymi dylematami i tak samo dzieje się w odniesieniu do własnych dzieci. Jednak z punktu widzenia perspektywy starzenia się i utrat, ważniejsza jest relacja z rodzicami i reprezentacjami obiektów rodzicielskich. Dzięki tej identyfikacji dochodzi do połączenia przeszłości z przyszłością – lepiej rozumiemy dawnych rodziców, mamy też lepszy wgląd w ich aktualne dylematy i ograniczenia.

 

„Aktywacja wzajemnie wymieniających się ról wywodzących się z przeszłych zinternalizowanych relacji z obiektem powoduje wzrastającą świadomość i zaakceptowanie identyfikacji odzwierciedlających całą długość życia”

 

Nowa dojrzała, w kontekście wieku, perspektywa zagłębiania się w badanie przeszłych relacji z ważnymi obiektami włącza w ten zakres również relację z dziadkami. Tak częsta idealizacja dziadków w dzieciństwie i adolescencji jest wynikiem rozszczepiennych obron przed adolescentną ambiwalencją do ojca czy rodziców w ogóle. To, co wówczas chroniło przed skutkami nadmiernej rywalizacji, teraz w środkowej fazie życia, pomaga w identyfikacji z dobrym, obdarowywujacym obiektem. Daje to ochronę przed nadmiernym poczuciem winy i lękiem w związku z edypalnymi aspektami (triumf edypalny) przeżyć związanych ze starością i odchodzeniem pokolenia rodziców osób, które są w wieku średnim.

To może stanowić również pewną podstawę do łagodnej transmisji w odwrotną stronę, pozwalać na przyjmowanie własnych ograniczeń i płynącą z nich potrzebę i konieczność doświadczania opieki ze strony młodszego pokolenia w późniejszym wieku.

 

  1. Odwrócenie zewnętrznego i wewnętrznego tempa zmian.

W trakcie dzieciństwa i adolescencji zmiany osobnicze we wszystkich zakresach rozwoju zachodzą w niesłychanym tempie. Tak jak na filmach, kiedy tło jest stabilne a centralny obiekt filmowany jest metodą stopklatki. W wieku średnim ten obraz ulega odwróceniu, świat wokół przyśpiesza, zmienia się (dzieci samodzielnieją, rodzice umierają, przestajemy rozumieć nowoczesne technologie i nowe reguły życia grupowego)

 

„Świadomość ulotności życia ludzkiego staje się bardzo określoną i potężną siłą, która nasila procesy żałoby – oraz związany z nimi rozwój- i która sprzyja orientacji zarówno w kierunku przeszłości, która odeszła i przyszłości, która teraz wydaje się bliższa”.

 

  1. Ograniczenia kreatywnośći

W tym zakresie dla każdego człowieka istnieje indywidualny limit, wiek średni konfrontuje jednak nieodwołalnie z faktem, że złoty okres w naszym życiu minął. Aby zaakceptować aktualne ograniczenia powinniśmy wcześniej korzystnie rozwiązać edypalną rywalizację i preedypalną zawiść.

A to (korzystne rozwiązanie) oznacza, że choć wiek średni ogranicza własne możliwości kreacji, daje jednak możliwość czerpania satysfakcji z osiągnięć innych znaczących osób.

 

  1. Tożsamość ego w perspektywie czasu

Wiek średni powinien przynosić pewną stabilność dotyczącą realistycznego obrazu tożsamości ego. Jednostka ma już nie tylko wiedzę o swoim charakterze, osobowości ale też powinna mieć refleksję nad własnym repertuarem zachowań, czyli powtarzających się w jej historii cykli odtworzeń zinternalizowanych relacji z obiektem tzw. „mitów osobistych”.

Nie znaczy to, że można być wolnym od fiksacji i w pełni panować nad swoim życiem popędowym. Znaczy to tyle, że można i powinno się przyjąć ograniczenia naszej osobowości i ryzyko z niej płynące.

 

„Wiedza o ograniczeniach, podobnie jak pokusy, aby je przełamać- mające swoje źródło w osobowości jednostki- są szczególnie związane z zadaniem wieku średniego, polegającym na konsolidacji stabilnej relacji seksualnej, w małżeństwie lub poza nim. Taka stabilność oznacza zdolność do bliskości, tolerancję konfliktu i podtrzymanie tajemnicy w relacji miłosnej”

 

Tak określoną strukturę relacji do self i obiektu Kernberg traktuje jako najważniejsze zadanie wieku średniego.

 

  1. Pogodzenie się z zewnętrzną agresją

Realny świat to również zjawiska związane z agresją, korupcją, sadyzmem, zawiścią. Tu zadanie polega na uniknięciu sytuacji, kiedy damy się im ponieść albo w charakterze ofiar, albo aktywnych sprawców całego zła tego świata bądź w trzeciej roli, wiecznego bojownika o prawo i sprawiedliwość w sensie uniwersalnym.

Tożsamość ego w wieku średnim obejmuje trwanie przy ideałach skonsolidowanych najpierw w adolescencji, a obecnie poddawanych kategorycznemu sprawdzianowi. Kolejnym zadaniem wieku średniego jest zaakceptowanie faktu, że jednostka ostatecznie odpowiedzialna jest przed sobą samą. Czyli wybór 4 drogi – bycia przyzwoitym człowiekiem.

 

  1. Utrata, żałoba, śmierć

Wiek średni możemy odliczać liczbą lat własnych, ale też liczbą zawiadomień o pogrzebach w otoczeniu i innymi symbolicznymi i realnymi utratami w wymiarze osobistego funkcjonowania. Świadomość przemijania i utrat w tej sytuacji znacznie łagodzi normalny, zdrowy narcyzm, gdzie przyjemność z samorealizacji powinna stapiać się z satysfakcją z obdarowywania innych i z realizacji idei i wartości uznawanych przez nas za dobra uniwersalne, wyższego rzędu.

Im bardziej stabilnym, dobrym obiektem zdołamy ustanowić self, tym – w reakcji na utraty – mniej w nas poczucia winy i osamotnienia, dewastujących relacje z obiektami wewnętrznymi i światem zewnętrznym. A to pomaga w akceptacji śmierci jako ostatniego słowa „misji ukończonej”.

Kwestia wewnętrznej integralności związana jest również ze zdolnością do zaczynania wszystkiego od początku, czyli realistyczną możliwością zaakceptowania druzgocącej klęski, dzięki poczuciu wystarczających do przetrwania zasobów wewnętrznych.

 

  1. Konflikty edypalne

            Zamykanie się procesów adolescencyjnych dzieci reaktywuje konflikty

edypalne i obrony ich rodziców osiągających równolegle wiek średni.

„Wczorajszy rodzic „rewolucjonista” odkrywa w sobie, poprzez nieoczekiwaną zmianę w swym bezpośrednim układzie rodzinnym, dzisiejszego obrońcę autorytetu i potencjalnego „reakcjonistę”.”

Aktualna staje się ta mało dość eksplorowana sekwencja mitu o Edypie, w której Lajos pragnie zgładzić swojego syna.

Normalne rozwiązanie agresywnych i seksualnych pragnień rodziców wobec rosnących w siłę dzieci bierze się z „prawidłowej integracji miłości i nienawiści pod zwierzchnictwem miłości, czyli osiągnięcie funkcji hojnego rodzica.”

Jak to zrobić?

  1. Na drodze rezygnacji z potrzeby kontroli i dominacji przez uznanie, że z jednej strony efekty naszej działalności mają wartość, z drugiej strony, że nie możemy zachować ich tylko dla siebie i mieć wpływ na ich ostateczny los.
  2. Takie wywikłanie się z bieżącej walki o wpływ i władzę może pozwolić na wykorzystywanie autonomii na poziomie osobniczym i relacyjnym – w parze małżeńskiej.

Ten proces (powrotu do diadycznej konstelacji) z kolei, pozwala na dopełnienie kolejnego zadania środkowej fazy życia – uporania się ze śmiercią własnych rodziców. Wg. Kernberga jest to możliwe poprzez mechanizm opisany przez Freuda w „Żałobie i melancholii” – czyli identyfikację z utraconym obiektem.

W tej fazie uzasadniony jest „subtelny” proces wydłużonej żałoby po realnej utracie rodziców, sprzyjający integracji konfliktów edypalnych w obręb osobowości. Jest to czas przepracowywania ambiwalencji wobec rodziców.

Opłakując rodziców, wprowadzamy ich świat do naszego wnętrza i nie chodzi tu tylko o procesy identyfikacji z obiektami rodzicielskimi ale też równoległe odtwarzanie wewnętrzne ich (realnych rodziców) obrazu świata i doświadczeń, dosłowne przechowywanie go w sobie.

Wprawdzie takie wyposażenie konfrontuje z bólem, jaki sprawia świadomość przemijania, ale też zwiększa swobodę w podtrzymywaniu zdrowych relacji z własnymi dziećmi. Ponieważ im bogatszy, bardziej wypełniony jest świat wewnętrzny rodziców tym co przeszłe, tym łatwiej im znosić bez nadmiernej rywalizacji i zawiści współczesne osiągnięcia i perspektywy następnego pokolenia. Głębsza perspektywa, wpływa dopełniająco na poczucie własnej wartości, chroni przed pustką i jałowością schyłkowej części życia.

 

Zdaniem Kernberga jednostki z patologicznym narcyzmem mają olbrzymie trudności w osiągnięciu tego zadania.

 

Patologiczny narcyzm w wieku średnim

 

Autor przygląda się patologicznym procesom, które pogłębiają mechanizmy narcystyczne w wieku średnim.

 

            „Normalna gratyfikacja narcystyczna nie tylko zwiększa szacunek do samego siebie czy samoocenę, ale też, ponieważ jest blisko związana z satysfakcjonującymi relacjami z innymi – nasila obsadzenie innych miłością, uznaniem i wdzięcznością. Z kolei obsadzenia te wzmacniają reprezentacje tychże obiektów, a dobry i silny świat ziternalizowanych reprezentacji obiektów oferuje wzbogacenie i wsparcie dla self. Tak więc gratyfikacja narcystyczna ze źródeł zewnętrznych zostaje wzmocniona przez wtórną gratyfikację narcystyczną ze źródeł wewnętrznych. Ponadto, o ile normalna gratyfikacja narcystyczna idzie ramię w ramię z satysfakcjonującymi, przyjemnymi i udanymi obsadzeniami pracy i codziennych czynności, kreatywności oraz systemów wartości, następuje również wewnętrzny przyrost nieosobowego świata przedmiotów i natury, świata wewnętrznych wartości i komunikowania się z nimi, odzwierciedlonego zarówno w harmonijnej relacji ego – czy raczej self – z aspektami ideału ego w superego, jak i również w relacji ze świadomymi ideałami i celami. Radość i wdzięczność za rzeczy same w sobie, takie, jakimi są – dlatego, że istnieją, a nie dla tego, że do nas należą – przyczynia się do zadowolenia z siebie.”

 

Wszystkie te procesy w dużym stopniu zawodzą w przypadku patologicznego narcyzmu. W tej organizacji charakteru rozproszenie tożsamości (dające psychopatologię borderline) zostaje skompensowane przez wytworzenie wielkościowego self. Proces ten odbywa się kosztem zinternalizowanych relacji z obiektem, które to obiekty niszczone są przez działanie:

– masywnej dewaluacji obiektów i reprezentacji obiektów,

– mechanizmów projekcyjnych, które przemieszczają zdewaluowane części reprezentacji self i obiektów na zewnątrz.

To, co narcyz otrzymuje z zewnątrz nie służy do wzbogacania dotychczasowych obsadzeń self obiektów, „wpompowywane” jest w narcystyczne chciwe self. Można powiedzieć, że w tym procesie im większa gratyfikacja (zwłaszcza podziw), tym intensywniejsza chciwość, która opróżnia i niszczy źródło przyjemności.

            „ Podziw jest ekstrahowany z nieświadomą chciwością, która opróżnia źródło przyjemności i gratyfikacji, które, zostawszy opróżnione, zostaje pozostawione bez wartości”

W konsekwencji obiekty zewnętrzne, które wcześniej dostarczały podziw i uznanie, zostają opróżnione i porzucone, stają się bezużyteczne.

Dewaluacja chroni pacjenta narcystycznego przed odczuwaniem zawiści kosztem doświadczania pustki. Wielkościowe self pozostaje w próżni, pacjent pozbawia się bowiem dobrych reprezentacji obiektów i wartości lub psuje je poprzez doświadczanie zawiści. Ponieważ nienasycona chciwość deprecjonuje wszystko, co zostało już osiągnięte a zawiść czyni bezwartościowym wszystko, co można byłoby uczynić częścią wewnętrznego wyposażenia.

„Sukces, aplauz, podziw, kiedy są już uzyskane, zostają wchłonięte, ale – co zaskakujące – szybko zostają zepsute. Nieustępliwa chciwość pacjenta, jego gorliwa, a jednak destrukcyjna inkorporacja tego, co jest przedmiotem zawiści, idąca za tym degeneracja jego reprezentacji obiektów, jego pragnienie rzeczy dlatego, że nie należą do niego, a nie dla ich wewnętrznej wartości, wszystko to nasila niekończącą się zachłanność, jednocześnie zubażając i niszcząc to, co pacjent otrzymuje.”

W efekcie w sytuacjach utrat, kryzysów, niepowodzeń narcyz nie posiada możliwości odwołania się do zasobów wewnętrznych, zastępowania obiektów utraconych ani odwoływania się do wartości, które dają mu wsparcie. Jedynym ratunkiem jest ucieczka do przodu. Dla pacjenta narcystycznego przeszłość nie ma znaczenia (jest pusta i zniszczona), przyszłość jednak też niesie zagrożenia. Ponieważ jest niebezpieczeństwo, że wygórowane pragnienia wielkościowego self nigdy nie zostaną spełnione, nawet w stopniu podobnym do tego co było w przeszłości. Rozkręcona spirala narcystycznych aspiracji i gratyfikacji nigdy przecież nie wytrzymuje napięcia, tragedia polega na tym, że pacjent pragnie przyszłości, która nim nastąpi, już rozczarowuje.

 

            „W głębi duszy narcystyczny pacjent w średnim wieku jest boleśnie zawistny o samego siebie z przeszłości, posiadającego to, czego już dłużej nie posiada”

 

            W opisywanych osobowościach istnieje tendencja do zmniejszania się wraz z wiekiem intensywności przejściowej idealizacji tego, co jest zachłannie pożądane, a jeszcze niedostępne. Pieniądze, dobra materialne, dostępność nowych miejsc do zwiedzania, relacje seksualne – wszystko to szybko się zużywa, rozczarowywuje, musi być zastępowane coraz to nowymi obiektami.

Źródłem tego mechanizmu jest nieświadoma agresja i wściekłość z powodu frustracji, ich połączenie z chciwością i zawiścią uruchamiają proces destrukcji tego, co najpierw było intensywnie pożądane, następnie zachłannie inkorporowane w końcu dewaluowane.

„ (…) patrząc z szerszej perspektywy czasu, wielkościowe self zawsze było – i pozostaje – samotne, w dziwnie bezczasowym świecie powtarzających się cykli potrzeb, tymczasowych idealizacji, zachłannej inkorporacji oraz zanikania zasobów przez ich psucie, doznawanie zawodu oraz dewaluację.”

Można by rzec, że w takim świecie nie ma przeszłości, a wszystko co świeże i nowe natychmiast jest niszczone. Pacjent narcystyczny żyje w specyficznej teraźniejszości. Zjawisko to można niekiedy zaobserwować w charakterystycznej młodzieńczości takich osób i ich stylu życia.

Z czasem jednak dochodzi do bolesnej świadomości, że triumfalna droga od jednej gratyfikacji do kolejnej nie jest już możliwa.

 

„ Do narcystycznej dewaluacji przeszłości dołącza przykra świadomość, że narcystyczne gratyfikacje młodości …nie są już …dostępne, a ponadto – aby uniknąć bolesnej zawiści o własną przeszłość – narcystyczny pacjent zmuszony jest do dewaluowania nawet własnych przeszłych osiągnięć i dokonań. Pacjent narcystyczny jest wiecznie młody nie tylko w sensie bycia psychologicznie nie przygotowanym do uznania upływu czasu, lecz również w swym braku gromadzenia życia wewnętrznego, które zapewnia podtrzymanie i kompensację w razie późniejszej utraty i porażki. Ten brak bogactwa emocjonalnego nasilany jest przez potrzebę ucieczki od uczuć żalu i winy z powodu straconych możliwości w obszarze relacji interpersonalnych, a zwłaszcza straconych możliwości przyjmowania, czerpania przyjemności i odwzajemniania miłości oraz wdzięczności.”

 

Trudności związane z patologią narcystycznego charakteru szczególnie intensywnie rozwijane są w relacji do dorastających, separujących się dzieci takich pacjentów. Nie są oni w stanie godzić się z konfrontacją między rosnącą niezależnością własnych dzieci, powiększającymi się możliwościami młodych dorosłych, a kurczącym się obszarem ich przyszłości. Pacjent narcystyczny boryka się bądź z głębokim poczuciem winy z powodu zalewającej go zawiści, bądź realizuje swoje zawistne tendencje w relacji do dzieci, niszcząc ich poczucie niezależności i kompetencji, odbierając możliwość doświadczania radości z osiągnięć bez przytłaczającego poczucia, że niezależność własna niszczy miłość rodzica.

 

Zjawiska obronne

 

ZAPRZECZENIE stanowi jedną z podstawowych obron przed doświadczaniem konsekwencji starzenia się i konfrontacją z wszystkimi jej – starości – negatywnymi skutkami.

Przejawem takiej obrony może być wzmocnienie i nasilenie wzorców zachowań, które stanowiły źródło gratyfikacji w przeszłości, a obecnie nie mogą już spełniać oczekiwanych skutków. Tu pojawia się obraz dramatycznych i groteskowych postaci, które trzymają się wizerunku nastolatka, mimo że metryka już dawno wskazuje co innego, panów i pań zaawansowanych w latach z partnerami w wieku własnych dzieci, osób obsesyjnie oddających się zajęciom charakterystycznym dla pokolenia czasem nawet nie dzieci a wnuków.

W obszarze rywalizacji o władzę zaprzeczenie nabiera czasem wymiaru nie tylko narcystycznego, lecz także zawiera w sobie również wymiar edypalny. Zjawisko to można zaobserwować w instytucjach, w których odbywa się walka o stanowiska i wpływy między tzw. nowym a starym porządkiem.

Akceptacja starzenia się odzwierciedla się w możliwości zachowania autonomii jednostki przy jednoczesnym akceptowaniu zależności i potrzeby wsparcia w sytuacjach załamania dotychczasowych możliwości. Jako kluczową konsekwencję normalnego narcyzmu Kernberg podaje możliwość utrzymywania zainteresowania i przeżywania satysfakcji w dziedzinach, których nie możemy już kształtować. Jako przykład podaje sytuację przeżywania radości z powodu przebywania w górach przez kogoś, kto z racji wieku nie może się już po nich wspinać.

W przypadku patologicznego narcyzmu zależność od innych i utrata dotychczasowych możliwości wynikających z autonomii wywołują wstyd, poczucie upokorzenia i porażki. Wynika to z projekcji wyższościowego i umniejszającego nastawienia wielkościowego self na tych, od których narcyz jest zależny.

Zniekształcona percepcja własnej przeszłości, brak zdolności do empatii z rodzicami, wyprojektowany na dzieci (czy ich pokolenie) lęk przed dewaluacją zakłócają rozwój możliwości stabilnego godzenia się z cyklicznością życia. Osoba narcystyczna nie wykształca możliwości rzutowania siebie w przyszłość, co daje osobowościom prawidłowym zdolność godzenia się na przemijanie. Patologiczny narcyz nie jest w stanie utrzymać w sobie wczesnej idealizacji dziadków niezbędnej do rzutowania w przyszłość dobrego obrazu siebie w podeszłym wieku. Mechanizm tego zjawiska Kernberg opisuje w następujący sposób:

„ Dewaluacja starych osób może stać się dominującą cechą w relacji najpierw wobec dziadków, a później wobec rodziców i innych starzejących się ludzi. Odwrócenie sytuacji dziecięcej zależności – czyli fakt, że starzejący się rodzice coraz bardziej polegają na swoim narcystycznym     (teraz już dorosłym) dziecku – może stać się triumfem dla tego ostatniego, posiadającego rysy zarówno narcystyczne jak i edypalne, zwłaszcza w kategorii narcystycznego triumfu oraz wyższości nad zależnym teraz rodzicem. Jednak na tej samej zasadzie konfrontacja ze strony narcystycznego pacjenta w średnim wieku ze swym własnym procesem starzenia się i wchodzenia w rolę dziadka jest najeżona niebezpieczeństwami: kontemplowanie konieczności zależności oznacza bycie haniebnie podrzędnym, bycie wykorzystanym i zdewaluowanym; od wnuków czy młodych nie można oczekiwać żadnej wdzięczności lub miłości, jedynie litości lub deprecjacji. To wzmacnia strach przed starzeniem się oraz wzmacnia zaprzeczenie.”

Kernberg wyjaśnia również pochodzenie tak charakterystycznych zaburzeń hipochondrycznych. Tłumaczy je tym, że patologia narcystyczna ogranicza możliwość przeżywania poczucia winy wzmacniając trudności w przepracowaniu winy edypalnej. Z tej przyczyny starzejący się rodzice są dla takich pacjentów przerażający. W tej konstrukcji postrzeganie siebie w powłoce starego człowieka jest niewyobrażalnie ciężkie, przed takim doświadczeniem, przeżywanym na poziomie nieświadomym jako atak na ciało dokonywany przez zawistnych, urażonych wrogów, należy się bronić wytwarzając symptomy hipochondrycznych niepokojów.

 

DEWALUACJA RZECZYWISTOŚCI ZEWNĘTRZNEJ I WEWNETRZNEJ

 

Niektórzy pacjenci skonfrontowani z ograniczeniami pojawiającymi się z nieubłaganą konsekwencją we wszystkich sferach życia, bronią się przed zalewającą ich zawiścią poprzez bardziej lub mniej subtelną dewaluację. Proces ten obejmuje nie tylko zewnętrzne możliwości osiągania wcześniejszych gratyfikacji. Dewaluują także zainteresowania i obsadzenia, które wcześniej zdawały się dla nich niezwykle ważne, co skutkuje poczuciem pustki i utratą sensu w codziennym życiu.

Taka dewaluacja może być czasami racjonalizowana jako specyficzna, pesymistyczna filozofia życia, czy konserwatyzm poglądów. Pod tą fasadą znajduje się destrukcja skierowana na to, co nowe, a dla narcyza już niedostępne.

Inną formą dewaluacji może być „jałowy eklektyzm” polegający na budowaniu fałszywego obrazu autorytetu na bazie skupiania się nad ograniczeniami zjawisk i tendencji w zewnętrznych obszarach życia. W ten sposób samemu niczego nie osiągając osoby narcystyczne skutecznie realizują strategię zawistnego odbierania innym.

Choć opisany wyżej obraz zmagań z narcystycznymi mechanizmami pustoszącymi życie psychiczne i relacje wydaje się mniej nieadekwatny niż reakcja zaprzeczeniowa, to z perspektywy psychoterapii pacjenci o tendencjach dewaluacyjnych wytwarzają bardzo skuteczny opór przed leczeniem. Terapeuta, tak jak każdy rodzaj obiektu z tym co ma do zaoferowania, budzi zawiść i nieufność, a mechanizm dewaluacji czyni jego istnienie bezwartościowym z perspektywy pacjenta.

Dewaluacja jako istotna obrona narcystyczna odzwierciedlająca reakcję na upływ czasu – starzenie się – może być obserwowana u pacjentów od około 35. roku życia.

Kernberg opisuje też dwutorowość powstawania zahamowań seksualnych osobowości narcystycznych w związku z wchodzeniem w okres późnej dorosłości. Z jednej strony pojawia się „ (…) kompulsywna potrzeba wiecznie młodych ciał, bez względu na oblicze, osobę, nastawienia z którymi owe ciała nawiązują relację z pacjentem.” Z drugiej zaś strony, pacjenci rozczarowani seksualną wolnością, zmierzają w kierunku większej stabilizacji w tym względzie, dewaluując seksualność jako potencjalne źródło intensywnej gratyfikacji. Na pozór stabilnie osiadają w swych związkach. Na pozór, ponieważ cena, jaką płacą ich partnerzy za wierność, to stała deprecjacja. Partner stanowi „…podręczny element wyposażenia” w którym pomieszcza się pokłady wściekłości i urazy narcystycznej w chronicznie agresywnym zachowaniu. Przy odpowiedniej konfiguracji partnerów, np. w przypadku, gdy partner pacjenta narcystycznego wyposażony jest w głęboko masochistyczne potrzeby albo sam bez ogródek może odpowiadać własną niczym nie skrępowaną narcystyczną strukturą, związki takie funkcjonują w swoistej równowadze.

W innych odsłonach podstawa równowagi w związkach przerywana jest idealizowanymi miłosnymi romansami. Paradoksalnie, osobowość we wcześniejszych fazach życia zahamowana seksualnie, wkraczać może na drogę perwersji i promiskuityzmu dopiero w wieku średnim. W okresie, kiedy inni narcystyczni pacjenci odchodzą od tych form poszukiwania gratyfikacji po przyjęciu, że nie są to obszary mogące przynieść jeszcze jakąkolwiek formę gratyfikacji. Właśnie oni, jeśli jeszcze uda im się doświadczyć świadomości osobistych cyklów idealizacji i dewaluacji, mogą znaleźć się na dobrej drodze do uruchomienia motywacji do zmiany. Zwłaszcza, że w takiej fazie swego rozwoju pozbawiają się naturalnego wcześniej obszaru do zachowań typu acting out, co stabilizuje proces terapii. W terapii pacjentów narcystycznych większym jednak problemem niż acting outowe odreagowania seksualne jest brak możliwości wejścia w relację zależnościową.

„Zawiść i nienawiść do osób, na których muszą polegać i których ważności nie mogą już dłużej zaprzeczać, może przynieść mieszankę roszczeniowośći, podejrzliwości w kwestii tego, w jaki sposób to, co dostają od innych, zostało im ofiarowane, dewaluacji tego, co otrzymali oraz sadystycznego atakowania lub wykorzystywania tych, których potrzebują. Niezdolność do przeżywania wdzięcznośći, poczucie upokorzenia w związku z potrzebowaniem drugiej osoby oraz głębszy problem w skonfrontowaniu się z silnym poczuciem winy z powodu zniszczenia potencjalnie dobrych relacji z innym wywołują niezwykle patologiczne, a nawet dramatyczne komplikacje w obiektywnej zależności pacjenta narcystycznego od swego małżonka, krewnych czy opiekującego się nim personelu. Staje się to wyjątkowo wyraźne w niezdolności tych pacjentów do rzeczywistej zależności od analityka. Ich niemal hipomaniakalne zaprzeczenie jakiejkolwiek potrzebie zależności zastąpione zostaje prze przerażające poczucie pustki i samotności wraz z subtelną deprecjacją i dewaluacją tego co analityk mógłby zaoferować. Ze względu na konflikty dotyczące przerażającej zależności, wielu pacjentów musi najpierw przejść przez szereg relacji z wieloma terapeutami – zanim pogodzi się z faktem, że koniec końców potrzebuje jednej ludzkiej istoty , pomimo jej „niedoskonałości” ”.

 

DEPRESJA I PATOLOGICZNA ŻAŁOBA

Kernberg wskazuje kilka źródeł depresji osobowości narcystycznych w wieku średnim:

  1. Niewydolność zaprzeczenia – utracone funkcje wymagają żałoby.
  2. Efekt procesów dewaluacyjnych, które pustoszą wartości i ludzi.
  3. Żal i poczucie winy, które pacjent przeżywa po konfrontacji ze świadomym odczuwaniem ogromu własnego wkładu w niszczenie możliwości tworzenia relacji i wartości.

Mimo że pacjenci narcystyczni w wieku średnim z depresją zdają się bardziej zdestabilizowani niż zaprzeczający czy dewaluujący, to rokowania dla nich w terapii mogą być lepsze. Jest tu jednak bardzo znacząca sprawa ich skłonności do myśli i zachowań samobójczych. „ Żałoba i poczucie winy mogą okazać się nieznośne, a samobójstwo może wydawać się rozwiązaniem, które w iluzoryczny sposób kondensuje w sobie odkupienie winy oraz ochronę poczucia rdzennej dobroci – poprzez zabicie tego, co „ złe” wewnątrz.”  

 

INNE OBJAWY, OBRONY I ZJAWISKA

Oprócz omówionych wcześniej: zaprzeczenia, dewaluacji i depresji, Kernberg sygnalizuje następujące mechanizmy:

  1. Reakcje hipochondryczne oraz dziwactwa i rytuały zdrowotne – mogą wyrażać lęk związany z załamaniem się zaprzeczenia, projekcję agresywnie obsadzonych obiektów na ciało i funkcje cielesne lub obronne wycofanie się z rzeczywistości zewnętrznej. Często występuje tu mechanizm omnipotentnej kontroli funkcji cielesnej, kompensacyjnie w stosunku do utraty możliwości kontrolowania zjawisk zewnętrznych.
  2. Obronna idealizacja systemu wartości – służyć ma kompensacji po dramatycznie silnych procesach dewaluacyjnych. Autor podaje tu przykład pacjenta, który wyznając okultyzm oddawał się idealizacji wypełniającej jego pustkę wewnętrzną, przy jednoczesnym nadawaniu sobie poczucia wyjątkowości poprzez przynależność do elitarnej grupy.

Czasem idealizacja w obrębie wyższych wartości idzie w parze agresywną dewaluacją w najbliższym otoczeniu. Czasem idealizowana jest jakaś paranoidalna sadystyczna ideologia, ten manewr odpowiada na potrzeby wielkościowego self przesyconego intensywną wrogością.

  1. Są pacjenci, którzy odnajdują dla siebie jakąś niszę, w której lokują się w roli nie gwarantującej perspektyw gratyfikacji narcystycznej w sposób bezpośredni. Satysfakcję otrzymują przez to, że specyfika otoczenia pozwala przeżywać je jako gorsze i słabsze od wielkościowego self. Możemy tu mówić o perwersyjnym wydaniu dobroczynności lub o osobach, które wybierają pozycję kogoś w rodzaju króla żebraków przez socjologiczne włączenie się w grupę przeżywaną jako gorszą. Nie od rzeczy wydaje się tu też skojarzenie ze słynnym dowcipem o rabinie i kozie, jako ilustracją dobroczynnych skutków relatywizmu. Sam Kernberg podał przykład prawnika, który wybrał jeszcze inne rozwiązanie z omawianego spektrum. Jego narcyzm nie pozwolił, aby poddał się upokarzającym egzaminom zawodowym, czym zamkną sobie karierę. Znalazł kompensację w podrzędnej firmie w której zajął pozycję zubożałego ale dumnego arystokraty.
  2. Może pojawić się również mechanizm auto – wymazywania, rozumiany jako przyjęcie dewiacyjnego stylu życia czy uzależnienia od środków psychoaktywnych w celu ucieczki przed samoświadomością.
  3. Wreszcie, niektóre osobowości w wieku średnim mogą „ustatkować się” w rutynowym, jałowym życiu. Dochodzi tu do skurczenia obszarów świadomości i potrzeb – w przypadku tego procesu czynnikiem warunkującym wygaszanie, czy jak mówi Kernberg „wypalanie się”, jest niewygórowana inteligencja osobnicza.

 

UWAGI NA TEMAT LECZENIA

Autor stawia tezę, że rokowania do leczenia są lepsze przypadku pacjentów narcystycznych około 50/60 roku życia niż młodszych.

„Ich stopniowe uczenie się z doświadczenia, zanikanie gratyfikacji narcystycznych i przede wszystkim wpływ pogarszającej się jakości narcystycznych obron może zwiększyć zarówno ich samoświadomość, jak i motywację do leczenia.”

Terapeuta musi postawić sobie pytania o stopień, w jakim można skonfrontować pacjenta z jego patologią i w jakim zakresie pacjent jest w stanie zmienić swój narcystyczny styl. Czasem uruchomienie procesu refleksji i zmiany powoduje załamywanie się dotychczasowych obron. Najlepsze szanse na leczenie mają pacjenci cierpiący na depresję z elementami żalu i poczucia winy względem zmarnowanych warunków do osiągnięcia życia wypełnionego relacjami i akceptacją ograniczeń w osiąganiu gratyfikacji. W odróżnieniu od nich, pacjenci przepełnieni prymitywnym uczuciem pustej wściekłości i totalnej klęski za którą obwiniają niedoskonałych innych, nie rokują. Ale nawet jeśli rokowania są obiecujące, terapeuta zawsze musi brać pod uwagę możliwość porażki i uświadomić ją pacjentowi co, samo w sobie już chroni proces leczenia.

W tekście znajdujemy następujące kryteria diagnostyczne, które zdaniem autora pozwalają podejmować bardziej trafione decyzje co do możliwości oferowania psychoterapii zorientowanej analitycznie:

  1. Możliwość klaryfikacji oraz skonfrontowania pacjenta z określonymi przejawami zaprzeczania narcystycznej porażce lub utracie bez rozwijania paranoidalnych reakcji pod adresem diagnosty oraz kliniczna przewaga we wczesnym przeniesieniu reakcji depresyjnych nad paranoidalnymi.
  2.  Zdolność do introspekcji – umiejętność zrozumienia przez pacjenta, w jaki sposób jego skłonność do dewaluowania tego, czego nie posiada i czego zazdrości (na świadomym poziomie) przyczynia się do obniżania wartości jego życia.
  3. Zdolność pacjenta do reakcji depresyjnych z wyższego poziomu – z elementami troski, poczucia winy i pragnieniami reparacyjnymi. Czyli, czy agresja jest bardziej eksternalizowana (trendy paranoidalne), czy internalizowana (depresja).
  4. Zdolność pacjenta do obsadzania osób i systemów wartości, wykraczającego poza własne potrzeby narcystyczne, która obejmuje jakość relacji z obiektem, stopień integracji superego i zdolność do sublimacji.

Podłożem wymienionych kryteriów jest skłonność pacjenta do reakcji paranoidalnych w momencie zakłócenia narcystycznej równowagi.

Kernberg przestrzega, że mimo rozważnej kwalifikacji do terapii, przez miesiące, a nawet lata, mogą gromadzić się w pacjencie subtelne zniekształcenia paranoidalne doprowadzające w chwili kryzysu do wybuchu. Następuje wtedy masywna, niemal urojeniowa projekcja na terapeutę prymitywnego, prześladowczego obrazu matki.

„Oprócz swych nieodłącznych dynamicznych znaczeń, taka projekcja może pełnić wielorakie funkcje: ochraniania idealizowanej natury, patologicznego, wielkościowego self, racjonalizacja reakcji rozczarowania, dewaluacji analityka…..torowania drogi dla przedwczesnego porzucenia leczenia (jako wyrazu potrzeby „zagarnięcia” wiedzy terapeuty, sfrustrowania jego satysfakcji z powodu poprawy stanu pacjenta oraz zapewnienia sobie samowystarczalności).”

Bywa, że pacjent zgłaszając się do nas ma już za sobą inne doświadczenia terapeutyczne. Każdy terapeuta zorientowany psychodynamiczne czy analityk wie, że za opowieściami o braku profesjonalizmu lub innych dyskwalifikujących cechach poprzedniego terapeuty, kryją się często mechanizmy zaprzeczenia i dewaluacji, a on sam jest wyidealizowaną częścią rozszczepionego obiektu. Odpowiednie wykorzystywanie tej wiedzy pozwalać może na zapobieganie tendencji do powtórzenia acting out. Wcześniejsze obycie pacjenta może też jednak służyć oporowi przed zmianą.

Specyficzną trudność posiadają pacjenci, którzy informują, że poprzednia terapia wyczerpała się niejako w sposób naturalny i dalej nie można było w tej parze zrobić niczego więcej. Może to być informacja dotycząca szczególnej trudności pacjenta w przeżywaniu wdzięczności i utrzymywaniu obrazu analityka jako dobrego obiektu. „Muszą oni nieświadomie ekstrahować od terapeuty, to co ma on do zaoferowania i uciekać, zanim to, co od niego dostali, zostanie „skażone” przez zdysocjowaną i wyprojektowaną wściekłość; w innych wypadkach doświadczenie „opróżnienia” poprzedniego terapeuty wyraża ich nieświadome przekonania, iż relacja terapeutyczna, jak wszystkie inne w ich życiu, jest relacją pomiędzy wykorzystującym i wykorzystywanym.”

Czasem terapeuci dają się zwieść pozornie zależnościowej postawie pacjenta, który wciąż potrzebuje komentarzy. Interpretacja odsłania wtedy, że nie chodzi tu o oparcie lecz fantazje o wykorzystywaniu, żeby tego uniknąć, pacjent potrzebuje dostać coś od terapeuty w zamian za swoje skojarzenia.

Zamykając uwagi na temat leczenia pacjentów narcystycznych w wieku średnim Kernberg dzieli się następującą refleksją „(…) podejście analityka do własnych konfliktów dotyczących starzenia się, jego wiara w możliwość skonfrontowania się z takimi konfliktami i rozwiązania ich w swoim wnętrzu, ma wiele wspólnego z tym, jak daleko ośmieli się on posunąć ze swoim pacjentem”.